czwartek, 23 lutego 2012

Zapomniany Pulitzer warszawski




Najbardziej niesamowite zdjęcie warszawskich wszech czasów. Półliter, Worldpressfoto i Nobel w jednym. Niestety mocno przemilczane. Natropione intensywnie; pierwszy raz zobaczone tutaj, lecz czapka na bakier nie raczyła była odpowiedzieć na pytanie o autorstwo. Poza tym, fotografia pojawia się jeszcze w kilku miejscach, lecz również bezopisowo.
Okazało się, że podstawowe źródło jest dość oczywiste – bank zdjęć BillGejtsa, czyli Corbis.

Autorem zdjęcia jest p. Reginald Kenny, fotograf agencji ACME.
W kwietniu '46 rejestrował Warszawę z okazji wizyty Herberta Hoovera, byłego prezydenta USA (w latach okupacji – założyciela organizacji pomocy dla Polski "Comporel").

Zatrzymanie w kadrze nastąpiło 3 kwietnia 1946. Widzimy dwie kościelne wieże – z lewej, św. Augustyna na Nowolipkach oraz, w oddali z prawej, św. Wojciecha na Wolskiej. Jesteśmy na upiornej planecie obserwowanej przez dziewczynkę w koszuli w kratkę i za dużych, zniszczonych butach.
Najprawdopodobniej, to tylko szybki domysł, miejscem obserwacyjnym mógł być dach szkoły przy Stawki/Niska (tam gdzie teraz jest Wydz. Psychologii UW); w takim przypadku stałaby dokładnie 52°15'8.13"N/20°59'26.51"E, ale może ktoś ma lepsza ideę.

Kim jest Reginald Kenny? czy istnieje więcej zdjęć z Warszawy? Pytania, na które byłoby warto znać odpowiedź. Na Corbisie są jeszcze 4 zdjęcia z Warszawy, w tym jedno dość znane, też niesamowite. Poza tym, znaleźliśmy tylko kilka fotografii Kenny'ego i informacyjną pustkę o jego życiu.
Drugą istotą, która nam chodzi, to pytanie, kim jest dziewczynka? Może można się ją odszukać?.. Zdjęcie, które, naszem zdaniem, jest równie symboliczne jak fotografia-ikona Dżo Rosenthala z flagą na Iwodżimie, warte jest zdecydowanie większego zainteresowania i popularyzacji.

_________________
Tak że BACZNOŚĆ! Jeśli ktokolwiek ze słuchaczy wie cokolwiek, zna/lub jest ta dziewczynka w koszuli w kratkę, prosimy o kontakt z redakcją w trybie interwencyjnym!


___________________________________________________
EDIT 15 marca 2022; od 20 dni trwa wojna: dziś się łapnęliśmy, że zdjęcie dziewczynki hotlinkowane z Corbisa, zapewne zniknęło z powyższego wpisu w okolicy 2016 roku, gdy Corbis został pożarty przez Getty Images i zmienił linki (chyba w ogóle usunął zdjęcia Reginalda K.).
Poza tym, przez ten czas dużo się zadziało wokół tego zdjęcia. Powstał nowy gatunek hucpiarskiego odpisywania tekstów – tzw. tubylizm tustalizm – utuczony na etyce społecznościowej obowiązującej na Fejsbuku.
___________________________________________________

Stej tjun! Teraz, wtedy i potem.


wtorek, 21 lutego 2012

Chłodny konny

Poruszymy się szybko do skomplikowanej zagadki: "Czy ulicą Chłodną jeździł tramwaj konny?"

Otóż odpowiedź brzmi: TAK [ang.: yes]!

Problematyka tramwaja z koniem wyszła z okazji tzw. rewitalizacji Chłodnej. Miał być tam spuszczony pojazd na odcinku 200 metrów, wio od Żelaznej
do św. Boromeusza i nazad, bez hejta & wiśta, prosto, spokojnie, pomału drobiąc kopytkiem. W eterze pojawiały się wtedy dysputy, dzielące rozmów-
ców na orędowników i sprzeciwników konia. Twierdzili ci oni, że taki tram-
waj jest ahistoryczny i nigdy tamtędy nie ciągnał. Głównym rzecznikiem tego przeczenia była dziennikarka Kowalska z GW, której wyraziste refleksje krytyczne niekiedy cenimy wysoko. Jednak w artykule o witalizacji powiedziała lekce, negując tramwajowi w nawiasie, że "nota bene Chłodną nigdy nie jeździł"; zamknła nawias, a zdanie rozpyliło się po caaaałej przes-
trzeni, krzywiając krzywdząco ważki problem.

Przeskakując w przód — i tak z tramwaja wyszły nici, bo ówczesna obecna burmistrzyni, ponoć nie chciała konia znęcać i zaniechała się.
Skakając w dalekie tyły zaś, przedstawimy prasę o jeżdżeniu konia Chłodną
w 1890 roku, jako dowód zamykający, włala!


Pamiętajcie szanowni, iż morał konny brzmi: TAK. Powtórzmy: Nie nie, ale TAK. Nie ptak tak, ale koń tak (czyli ssak), tak? Od tej odpowiedzi mogą bowiem zależeć się wasze ważne sprawy poniekąd.

poniedziałek, 20 lutego 2012

W ściemnościach


To nie ma wspólnego z holenderskim filmem, bo zabolała nas wyłącznie cienkim chwytem, małym druczkiem manipulacja. 
Jaki "Oscar®"? jaki "najlepszy film"? Przecież red karpety 84th mitingu AA® rozwiną się dopiero 26.02 o 5:30 p.m., PT/ 8:30 p.m., ET/GMT -5! Trzeba lornetować te bilbordy, żeby dostrzec małego druczka?! żeby prawdę nominacji wyłuskać?.. Dłubią ostatnio przy tych osca®owych filmach niesłychanie. Niedawno jeden rozgłoszono "geniaalną komedią", teraz następny jest tym, "który zachwycił świat w ciemności", z noktowizorem.
Pewnie dlatego szanowni prawnicy szanownej Akademii zza ouszeanu czepnęli się naszego Oskara Kolberga i chcą mu odebrać imię.
Odwet.

A A. Holland życzymy i tak tik-tak wszystkiego najlepszego! Temat holocaustu to potencjalane zwycięstwo w konkursie dywanowym.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Jest jeszcze jeden plakat, który nas ostatnio zdumiewa i przestrasza.
Krzyczy "Oto jestem!" (słuchacze  pewnie go widzieli, także nie załączamy slajdu). To narodowy stadion robi radosne "a, kuku!", z prawego brzegu flagami rozkwita.
A, kuku urwa, odkukujemy z brzegu lewego.


gtwb 52 > domy klockowe, olbrzymy; wołanie.

Tak trochę poniekąd chyba niemalże wszak obok olbrzymiego nurtu, bo rozchodzi się niepojęcie dlaczego te klocki porozrzucane przy Górczewskiej Traktorzystki przy Łolaparku i trakcie do Babic są inaczej?
Resume: Dlaczego krzywią?


Tam jest spojrzenie z góry o tej samej porze, bo cienie są jednakie, no, ale hmm.. Dlaczego jednak krzywią niejednorodnie? Hmmm.
Kiedyś redakcja stała na przystanku komunikacji vizavi naprzeciwko tych klocków i wydawało się jej, że jeden klocek stoi nieprosty, non-szalancki, ale nie spodziewała się po zajrzeniu w mapę, hmm.. że tam wszystko inne, nie tylko ten z autopsji. Satelity z daleka wysokie się mylą, hmm.. czyczy może te domy, klocki padną..?

Dlaczego? [ang.: Why?]