sobota, 19 listopada 2011

Jedna na milion!


Nie odjeżdżamy się zbytnio po klepkach, albowiem taka twarz zdarza się niezwykle rzadko. Wręcz, w ogóle już się nie zdarza. Raz w nią spojrzawszy, można w niej utkwić na zawsze i polubić serdeczną przyjaźnią. Można z niej wyczytać echo dawnych czynów bohaterskich, podbojów lądów stałych
i nienazwanych archipelagów, usłyszeć zaś można słonomorski ryk oceanu
i mew ciągnących za fregatą, i bryzę podczas przyboju, szamoczącą się o klify w pasmie Montezumy. I wszystkie ożywcze prądy Orinoko, i świst latających lotek, zatrutych paciorków. Usłyszeć można proch, szpadę i cynamonową tęsknotę.
Tą twarz malowali niderlandcy mistrzowie i niemieccy rytownicy.
Za takie oblicze, Quentin zapłaciłby miliony, oby tylko móc je ściagnąć
do El Ej i kręcić.

Nic się jednak na to nie zanosi, albowiem właściciel twarzy jest w pełni krajowy, nasz — mazowiecki
i funkcjonuje jako skromny wicemarszałek Leszek Ruszczyk.

O własnym życiu opowiada z godną szacunku powściągliwością: "urodzony w 1959 roku, ekonomista, absolwent WSI w Radomiu, radny województwa mazowieckiego 2006-2010, przewodniczący KRGIPB, współzałożyciel i członek radomskiej PO" oraz, że "każdego dnia pracuje", zaś "najsurowsze recenzje wystawiają mu przyjaciele i rodzina".

Po szczegółowej analizie witryny pana marszałka, ustaliliśmy dodatkowo, iż preferuje, aby go utrwalać jedną 125-tą sek.,
w kanonie typu 5D Mk. II *, w profesjonalnej rozdzielczości 4416 x 3393 (pozwalającej nie tylko na dokładne zbadanie dna oka, ale również najmniejszej łupinki we fryzurze).

Dodatkowo, niezwykłe i bardzo dynamiczne informacje, padają także
ze strony tamtejszej trzyzdjęciowej galerii.
____________
* Flash did not fire.


Będziemy szczerze ściskać i kibicować p. Leszka, bo jego wizerunek działa
na redakcję z hipnotyczną życzliwością.
Tjune!

3 komentarze:

  1. Środkowe zdjęcie w galerii :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No ładnie ładnie, zwłaszcza ten krawat, hi hi hi

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba bardziej rozczula ten ferwor na pierwszym, tj. "Daj spokój Leszek, jeszcze nie zapomnialam, jak się wali z bańki".

    OdpowiedzUsuń