piątek, 6 lipca 2012

Zjawiskowa niedziela 1 lipca


Czerwiec lekko rozczarował burzliwością, ale gdy tylko wkroczył lipiec, zaczęła się nawiązka.

Poniżej chronologiczna wiązka bezimiennej burzy szalejącej 1 lipca w rejonie innej Woli — Woli Koryckiej, jej mentorki, Korytnicy, leżącej nad rzeczką Korytko a także, w leżącym po drugiej stronie szosy lubelskiej, przysiółku
pt. Mroków, vuala!


Po południu zaczęło się kłębić, wymykać i napinać duchotą.


Zaczęły się napływać potworne tryfidonimbusy i odrażające bozony..


Słonko się zapadło. Nastał wietrzny, sztuczny zmrok.


Na oceanie pszenżyta rozbłysły się — Uwaga! NOWOŚĆ na antenie! — ognie świętego Elma..


W zagrodach ogłoszono alarm. W napięciu czekano na finalizację żywioła oraz — o ile nie pójdzie faza — meczu Hiszpania-Włochy.



Na polu zawyły syreny, na horyzoncie zaskowyczał czerwony kur. Wśrod grzmotu błyskawic zstąpił huraganowy opad. Rozładowane powietrze pachniało teraz wilgotną elektrycznoscia...

Burza trwała w noc całą. Odchodziła, chłodziła, wracała, krążyła śród mazowieckich łąk, pól i satelitarnych anten.
Jednak — Polacy nic się nie stało! — i Hiszpania doprowadziła bez zakłóceń Włochy do dna o wyniku 4 : 0.

Jedynie poniedziałkowy poranek ukazał odejście frontu oraz paskudną dewastację w polu owsa.


6 komentarze:

  1. U Ciebie jak widać jest wszystko - dziwa,groza,euro 2012 ale najpiękniejsze jest niebo - piękne zdjęcia :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. O, to scenografia do nowego teledysku Anny Jurksztowicz? Bardzo ładna, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. burze są okej, jeśli są zwieńczeniem upalnego dnia.
    a nie tak, jak w zeszłym roku - daniem głównym. codzień.

    no tośmy sobie pogadali o pogodzie. to lubię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, nie tańczę?

    Dzięki Retro77, ale nie, bo niebo to boskie piękno naturalnej natury, bozonowej.. Trudno zdjęciem zdjąć tak je, by uchwycić jego bezgraniczne piękno... BTW, masz perfekcyjną ksywkę na 7 lipca ;-)

    Er, no to maszci teraz burzę na zwieńczenie upalnego półdnia. Chociaż wydaję się, że to znowu bedzie miernota a nie burza. A jak tam u Ciebie słupek i pomiar barowy? Bo na Woli głucha duchota.
    Poza tym, wyobraź sobie, że sąsiadka z góry nakleiła katkę na klatce, żeby nie otwierać okien, bo są burze i nie da się teraz wyżyć chodząc po tej klatce, ale nie otwieramy, skoro starsza pani boi się burzy to nie będziemy się na niej wyżywać; i tak to się tutaj kręcą dni upalne oraz fronty pogodowe mieszają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciężko się żyje o suchym chlebie, znaczy się w takim upale. Zdjęcia pycha, zwłaszcza przedostatni dwutakt. Łączę się w oczekiwaniu na powrót temperatur w okolicach stopni dwudziestukilku.

    OdpowiedzUsuń