poniedziałek, 4 stycznia 2016

100 lat²



Ciągnąc kwadrata, obecnie jesteśmy w aktualnym roku na prochach.
W Nemczynowce kończy się budowla osiedla w miejscu, gdzie rosyjscy fani Polaka Malewicza odnaleźli anomalię georadarem. W 2011 roku wskazała ona niezbite współrzędne pochówku artysty.


Tutaj musimy się telegraficznie przewinąć do roku 1935, gdy Malewicz umierał. Urnę z prochami przywozi do Niemczynowki (в Немчиновку) środkowa żona Malewicza Zofia Rafałowicz (Софья Рафалович) i zakopuje pod drzewem dąb. Najpilniejszy uczeń Malewicza Nikołaj Suetin (Суетин) montuje pod dębem pamiątkowy, drewniany sześcian z symbolem czarny kwadrat/białe tło.
Pomnik jest tymczasowy. Docelowa ma być suprematyczna kolumna,
wg. dizajnu tego samego ucznia.


Potem, wraz z paktem Ribbentrop - Mołotow, pod Moskwę podchodzą Niemcy. Przez najbliższe kilka lat ludzi zajmuje sztuka zabijania, zaś pamięć o nieobec-
nych przestaje się mieścić w normach.
Grób Malewicza staje się tylko jednym pośród milionów.

Ale to nie wojna wystawia świadectwo o jego tymczasowości. W 1941 r. dwaj miejscowi dzieciaczkowie-pastuszkowie(* postanawiają sprawdzić, co słychać w środku spróchniałej, rozpadającej skrzyni pod dębem.
Wewnątrz jest urna. W urnie Malewicz. Prochy się rozsypują, a pastuszkowie wracają do zajęć z wypasania.

W dalszej o kilka lat sekwencji dąb spłonie, ziemia i resztki pamięci o artyście zostaną zaorane.


Dopiero w 1988 roku o mogile przypomina sobie inny z uczniów Malewicza - Konstanty Rożdestwienski (К. Рождественски) - i organizuje jej kopię. Tym razem użyty jest beton, a czarny kwadrat czerwienieje.
Ponieważ przez lata mocno zmieniła się topografia terenu, zniknęły charakterystyczne punkty odniesienia, pomnik może jedynie symbolizować sam fakt pochówku w Nemczynowce. Dokładne miejsce pozostaje nie ustalone.


Niedługo później Joanna Szczepkowska (И. Щепковска) obala komunizm. Radzieckie republiki pierzchają się w panice, z flag spadają symbole rewolucji. Rosja wraca do dwulicowego orła, barw holenderskich i kaukaskich wojen. Na otarcie imperialnych łez federuje sobie Białoruś oraz kupuje Londyn i Côte d'Azur.

Rozpoczyna się czas kwadrata. Wchodzi przebojem na salony rewolucji rynkowej. Zostaje wciągnięty w uznanie, czyli pieniądz. Urzeczywistnia się wielki polsko-wallenrodowski plan Malewicza: w każdym rosyjskim domu ikonę zastępuje kwadrat.
Podobnie jak i u nas, głównym mecenasem sztuki staje się sektor budowlany. Moskwa zaczyna puchnąć i rozbudowywać estetycznie ogrodzonymi osiedlami. Zaczyna pochłaniać okoliczne miejscowości.
Na początku XXI wieku istnienie symbolicznej mogiły w nieodległej Nemczynowce wykorzystuje deweloper. Buduje tam luksusowe osiedle pt. "Malewicz" (z kwadratami w cenie od 1 mln do 3 mln dolarów).


I wreszcie historia krzyżuje się z georadarem. W 2012 roku powstaje się kolejne osiedle: "Romaszkowo-2". Niecały rok wcześniej awangarda poszukiwaczy odnajduje korzenie dębu i pustkę w anomalii. I pomimo, że w Rosji sprawa jest głośna od Kamczatki po Królewiec, nikt nie kiwnie palcem, by powstrzymać dewelopera przed zabudowaniem autentycznego
i ostatniego miejsca pobytu Kazimierza Malewicza.

Niestety, beton już się rozlał. Władze próbują teraz upamiętnić Polaka pomnikiem, który będzie stał prawie niemal w autentycznym miejscu (za to w miejscu prominentnym, bo w centrum osiedla). Parę ułamków koordynata dla prochów rozwianych na wietrze nie powinno mieć większego znaczenia. Urzędnicy zorganizowali właśnie konkurs na pomnik.
Wybrali mianowity projekt, żaden tam minimalizm: Vłala!


Docierając do dna telegramu zza wschodniej granicy, przejdźmy wreszcie
do sedna: Czemu?
Czemu polskość jednego z najwybitniejszych Polaków jest w Polsce tak bardzo marginalizowana?
Czemu wykorzeniamy Kazia i oddajemy pole Rosjanom, zabójcom suprematystów?
Dlaczego Polska potrafi tak intensywnie zabiegać o niemieckie obozy koncentracyjne, a nie upomni się o artystę rodaka?
Dlaczego monopol na miejsce w szkolnych czytankach mają u nas Polacy typu Chopin, Conrad, Joliot i Curie? Wszyscy, którzy porobili kariery
na zachodzie i nie wrócili w łono są lepsi od tych ze wschodu?
Czy sęk leży w naszym wiecznym chłystaniu zachodem?

Dlaczego?


Dlatego. Dlatego stwierdziliśmy złożyć stowarzyszenie.
Stowarzyszenie "Reduta Imienia Dobrego i Złego".
Będziemy nim wyciągać z czeluści niepamięci polsko brzmiące nazwiska
i wtrącać w należne podium.


Pierwsza inicjatywa to Malewicz. I jak już wspomnieliśmy w poprzedniej nocie, chcielibyśmy mu wystawić symboliczną mogiłę również w Warszawie. Na jakimś cichym skwerku.
Tyle że Rosjanie mają aż trzy symboliczne mogiły, więc my powinniśmy mieć ich co najmniej o kilka więcej. Korzystając z potęgi inkubatorów i budżetów partycypacyjnych można by stworzyć sieć symbolicznej pamięci na całym terytorium.

Jesteśmy takim fajnym narodem miłych i uzdolnionych Polaków. Mamy szybką i piękną młodzież oraz kapitalnych starców. Istnieje jednak obawa,
że niedługo nasza supremacja może stać się udręką. Że podusimy się od nadmiaru własnej perfekcji.
Tak że kolejnym, oczywistym, zadaniem przewidzianym Reducie Obojga Imion będzie poszerzenie polskości. Początkowo małymi kroczkami
- o Czechosłowację i Łotwę, następnie o jakąś Australię. Reszta pójdzie sama, na łeb na szyję.
Kiedy Polska będzie już Ziemią, wyglądać będzie tak:



Potem oddamy się narzucaniu polskości pozaziemskiej. Wyszukamy jakąś zgrabną planetkę, nie za zimną, nie za gorącą, poddającą się łatwo polonizacji.
Nazwiemy ją Polska i będzie wyglądać tak >

Jeżeli planeta okaże się kwadratowa (trudniejsza w obróbce), będziemy ciosać inaczej.


______________________
* Jak wyglądali wtedy typowi pastuszkowie można spojrzeć w radziecko-sowieckiej produkcji z 1934 r. pt. "Весёлые ребята/Świat się śmieje".
______________________
Obie planety są naszym dizajnem, design jest nasz, bo it's ałer dizajn. Pozostałe obrazki i informacje pożyczyliśmy z netu pisanego cyrylicą. Zainteresowani podbojem kosmosu oraz suprematyzmem mogą się tam zasięgnąć.
Najpełniejsza historia o perypetiach Malewicza znajduje się na sajcie nemchinovka-malevich.ru.


Jeszcze więcej literek powróci już niebawem w odsłonie "Kwadrat do sześcianu".

6 komentarze:

  1. mam przeciwne wrażenie -gdzie nie mówią o Malewiczu, tam podkreślają, że to Polak, że to jednak Kazimierz. a może trzeba uszanować jego wolę, że wybrał wolność i władzę rad? i co z innym polskim człowiekiem radzieckim, Mieczysławem Weinbergiem? i - wreszcie - co z Wierieszczaginem, który Polakiem nie miał szansy być, bo Polski nie było? gdzie jego grób?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem. Może odpadł od ściany i TOPR go znajdzie dopiero na wiosnę.
    CośtyTak się nadął tym Brzęczyszczykiewiczem? W Rosji nie ma malarzy o krótszym nazwisku? Np. taki Nikołaj Ge (vel Gay) albo Franz Rubo (co malował niczym Frank Frazetta)?

    Nie można nie mówić i zarazem podkreślać. Chyba, że nie mówiący wysyłają jednocześnie jakieś komunikaty pozawerbalne - np. jak ten sklepikarz w "Od zmierzchu do świtu".

    Wajnberg miał paszport i nie był chrześcijaninem, więc nie można go porównywać do naszego Polaka.

    OdpowiedzUsuń
  3. przecież mówię, że nie mówią, a podkreślają.
    wystarczy ołówek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt. Najlepiej taki z IKEA. Żeby sztuka mogła dalej iść w parze z meblarstwem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Polacy - i ja tak mam - jak tylko u kogoś sławnego za granicą stwierdza się choć tylko jeden korzeń polski, zaraz to na wszystkie sposoby sobie uwypuklają.

    OdpowiedzUsuń
  6. A później i tak zapylają się przez in vitro.

    OdpowiedzUsuń