Pokazywanie postów oznaczonych etykietą adresy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą adresy. Pokaż wszystkie posty

środa, 5 maja 2021

Dość wszystkiego

UP Warszawa 42

niedziela, 21 marca 2021

Najwyższy prostokąt nowoczesnej Europy

lądowanie Hindenburga  

Zamontowany iglicą dobiegł 310 metrów i potrafi wreszcie oddawać strzały w kierunku 462 metrów zacofanego Petersburga, który prostokątów nie umie. Varso versus Łachta. Wieża kontra wieżowiec centr. Pięter 53 przeciw 87. Szołomiające widowisko na ostatnich szczeblach kariery ku niebu. Wojna światów, jak głosiły hasła w temacie 1920 roku. Szarża husarii na centrum rakiet balistycznych. Gdybyśmy przyspawali jeszcze dwie takie iglice (2x80 metr), zwycięstwo byłoby nasze!

Bystryj Tukasz Gniatkowski komentuje: "Na dachu jest maszt do cumowania sterowców. Niedługo powitamy sojuszniczego Hindenburga."
Należy zauważyć, iż gdyby Zeppeliny nie płonęły i latały w pionie (dł. 236 metr), przewyższałyby Najwyższego bez antenki o 6 metrów. Nie użyliśmy przelicznika na boiska, ponieważ forsujemy/lobbujemy przelicznik świata na Zeppeliny (niebawem pierwsze czytanie), ale wg. klasycznego porządku w Værsø zmieściłyby się 3 mecze ligi okręgowej z dogrywką i jedną serią rzutów karnych.


Powyżej na horyzoncie majaczy Łachutra w trakcie budowy (2017, wynurzenie: Zatoka Fińska). Pejzaż omyłkowo odwrócony w trakcie druku.

Fotografie: Gerard Meblin
__________________
Odsyłacze:

piątek, 20 listopada 2015

Ordona

Chyba nasze postrzeżenie sprzed lat imionami Ordonówny kogoś ruszyła,
bo w trakcie obecnych prac wykopaliskowych nad historią PT 83 natknęliśmy się na taką oto dychotomię:


Duże słowa uznania dla Targeo, iż rzuca pierwszy skowronek, aby Julianowi K. Ordonowi przywrócić odebrane imię. W końcu teraz już oficjalnie został zabytkiem i hańbiącym byłoby (hańba, hańba! ja panu nie przerywałem!) dalsze wpędzanie go w Juliusza. Niech Juliusze zostaną przy Słowackim 
i jemu podobnych!
Od razu sprawdziliśmy czy to już tak będzie w papierach, ale nie; - to tylko Targeo łaskawca tak się przebudził. Niestety, zespół ds. ulicznego nazewnictwa nic nie prostował.

Brawo Juliaan! Julian dajeeesz! 
Julian, Julian, Julian!

ACHTUNG! - - - - - - - - - - - - - - - - - 
Uzupełniamy mocno zagadkową kwestię miejskiego nazewnictwa Ordona, rozwijamy się.

Pierwszy raz Ordon w adresie pojawia się w 1921 roku. Został wykrojony z Szczęśliwickiej uchwałą Zarządu Miasta nr 60. Ulicę nazywano po prostu "Ordona" (bez frędzelków typu Julian, Juliusz, Konstanty czy Suzan).


Wszystko na to wskazuje, że taki stan utrzymał się do 1945 roku i długo po nim.
Pierwszy ślad, że ktoś oficjalnie majdruje z Juliuszem u Ordona to uchwała KRN Ursusa z '78 roku, gdzie ul. "Ordona Juliusza K." przeflancowano w Bolesława Rumińskiego. (Ordon w Ursusie funkcjonował zaledwie rok - od 1977).


Innym tropem jest budowa ul. Ordona w obecnej postaci - czyli ta szeroka, z nawierzchnią z kostki i dzikimi ostępami po zachodniej stronie. To się działo ok. 1960 roku, więc może przy okazji, w oparach alkoholu i nikotyny, na jakiejś sesji wolskiej Rady Narodowej stworzono Ordonowi także nowe imię?

… np. "- Heniu, mordo, jak miał na imię ten Słowacki co się wysadził
u Mickiewicza?"

Wracając do teraz, czyli wczoraj: redakcja wykazała się pełnym obywatelstwem i nawiązała z wydziałem kultury UM, który to obiecał, że 9 grudnia przedstawi sprawę biednego Ordona na posiedzeniu Zesp. Nazewnictwa. Kultura informowała nas również, że już kilka lat temu Nazewnictwo podjęło próbę Juliana, ale coś ugrzęzło.

W sumie, najprościej (i chyba najuczciwiej) byłoby zmienić Ordona Konstantym. Podpisywał się jako Konstanty Ordon. Tak samo figurował w notkach prasy z epoki.
Na dowód prezentujemy excluzywnie nieznany film z lat '30-ych XIX wieku, zdradzający podstawowe cechy charakteru młodego Ordona. Wuuaala!

Go Dżulian, go!
Goł Konstanty!

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
Na koniec uwaga przedśmiertna o oryginalnym Ordonie, którego przebieg urządził się jedynie w króciutkiej ulicy Warneńczyka, zaś reliktami są: upadły domek o numerze 17a (Ordona, o dziwo) oraz słup wotywny z echem przedwojennego prądu, wyrzeźbiony przez samego Wł. Hasiora w czasach, gdy był jeszcze małym Hasiorkiem u progu kariery.
Ten rejon szybko się teraz przepoczwarza i zapewne i ulica Warneńczyka,
i domek + słup za chwilę przestaną istnieć.
Póki co, jest bardzo fotogenicznie



+ W tzw. niebawem spuścimy jeszcze jeden film do kompletu.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Picasso na Kole

Bardzo znanym faktem z warszawskiej Syrenki było rysowanie jej przez Pabla Picassa podczas wizyty w stolicy we wrześniu 1948. Jedną narysował na papierze wpisując w album — ta jest chujowa i popularna, drugą otagował ścianę mieszkania państwa Sawickich na ul. Deotymy — i ta jest bardzo fajna, ale niewidzialna.


W papierze i w sieciach można znaleźć dużo informacji na temat przebiegu wizyty Picassa oraz losów Syreny nr 2.* Dlatego od razu przeskoczymy se
w dno, transmitując opis naszych dramatycznych przeszukiwań zamalowa-
nego Pabla w mieszkaniu Sawickich.

Przede wszystkiem, uporządkujmy zamieszanie z właś-
ciwą lokalizacją owego dramatu. Wynika ono głównie
z trzykrotnej zmiany nazwy ulicy. Pierwotnie, wszystkie budynki osiedla WSM Koło, w swej południowej części, miały adres Deotymy (warszawskiej felietonistki z XIX w.) i  stąd podawany jest adres Deotymy 4/28 (ew. 48/28). W 1953 roku, gdy osiedle poprzecinano lokalnymi uliczkami, Picassowi przypadł adres Strużeckiej 4. W 1992 roku komunistkę Esterę Stróżecką-Golde wymieniono na księdza Jana Sitnika (założyciela parafii św. Józefa Oblubieńca na Deoty-
my) i obecnym — właściwym — miejscem pobytu Syrenki jest:
Sitnika 4 m. 8.
(Ten adres podawany jest w prasie od kilku lat, a ostatnio rozpowiada go światu Polskaniezwykla.pl; podajemy więc bez skrupułów).

*
Znaleźliśmy się tam zupełnym zbiegiem — za pomocą Weroniki — która zasiedlała Sitnika 4/8 w przeszłym roku. Werka jest bardzo przystojną
i wyjątkowej energii istotą, prowadzącą ciekawe życie fryzjera >

(po wyprowadzce z Płockiej 31, 
obecnie po wprowadzce do Górczewska 6 lok. 25.
CENY BEZ ZARZUTU!)


Po obeznaniu sąsiada spod 7-mki, zasięgneliśmy zaprawy informacyjnej. Wywiadujemy się m. in, że zanim właściciele dostali klucze, w lokalu nr 8 mieściło się "jakieś biuro Bieruta". Informator nie sprecyzował o jakie urzędowe miejsce się rozchodzi, ale Bolesław Bierut, po pierwsze — prezydent, po drugie — jeden z przedwojennych filarów założycielskich WSM, faktycznie mógł coś dostać na osiedlu Syrkusów w prezencie od wdzięcznego ludu pracującego.
Syrenka nie przynosi szczęścia lokatorom spod ósemki: umiera mąż pani Sawickiej, a ona sama – nauczycielka plastyki w podstawówce — zaczyna stopniowo tracić kontakt z rzeczywistością. Oddala się w alkohol, traci pracę — aż do finału — śmierci w przydrożnym rowie pod miastem.

Jeszcze w czasach, gdy rysunek egzystował na powierzchni, Sawiccy dosta-
wali mnóstwo propozycji jego odkupienia. Żadnej nie przyjęli i rozprawili się z Picassem po swojemu, z godną podziwu zawziętością i nonszalancją. Jedyny pozytyw (i nadzieja zarazem) to, że — jak donosi pan sąsiad — tynk pod Syrenką nie został skuty i egzekucja Picassa odbyła się wyłącznie pędzlem z farbą.
*
Dalszy rozwój poszukiwań następuje mianowicie: sąsiad wskazuje dokładne miejsce ukrycia Syrenki, rozstawiamy aparaturę poszukiwawczą i pierwszym przeprowadzanym pomiarem jest rzut ogólny wzrokiem statycznym wg. mono zasady inż. Pisarenki.


Potem przechodzimy do metod popromiennych: robimy ścianie projekcję stymulującą Szwarcfuksa i Landsztoka.


Niestety, bez większych ujawnień.

Największe nadzieje budzą nam wirówki nadfioletu i infraredu. Czasami coś się wyistocza, ale nie na tyle, aby móc trąbić sukces.
Nawet tak radykalny radiant, jakim jest bombardowanie pasmem X, przynosi zero Syreny i ostatecznie nie wymacujemy jej żadnych skutków.



Zostawiamy jednak pole dla przyszłych entuzjastów polowań. Dysponując bowiem odpowiednio zagranicznym sprzętem, prześwietlenie ściany nie byłoby czymś niewykonalnym. Za to fakt wydobycia światłu jednej z naj-
większych legend Warszawy byłby bezwątpliwą sensacją.

Przynajmniej można by spróbować.

*
______________
* Poniżej zestaw wygodnych linków z Syrenką:
KTT "Picasso i rewolucja"
Marta Tychmanowicz "W Warszawie zniszczono wielkie dzieło Picassa"
K. S. "Picasso w Polsce"
Babaryba.pl "O Syrence Picassa w wersji „ściennej” oraz w wersji „albumowej”
PKF 36/1948 (o Kongresie Intelektualistów) oraz PKF 38/1948 (o orderowaniu Picassa)
Edusens.pl "Jak Pablo Picasso ruchem ręki zniszczył spokój mieszkańców bloku na Kole"
itede, itepe, etc.

Analogowo można sięgnąć w książkę M. Bibrowskiego "Picasso w Warszawie" (Wyd. Literackie 1979) lub odszukać film Józefa Gębskiego "Picasso w Warszawie, czyli jak to się zaczęło" (TVP 1992).

niedziela, 8 stycznia 2012

Mała rzecz

.. a wielki krok w dziedzinie tabliczek adresowych.


(dopiero niedawno ją spostrzegliśmy; prosimy się za bardzo do niej nie przywiązywać)

środa, 29 grudnia 2010

Kontroler Piękna




poniedziałek, 28 grudnia 2009

Leszno 73: archeologia numeryczna

Obecnie Al. Solidarności 145. Ta kamienica również patrzy w oczy Urzędowi Dzielnicy. Gaśnie od kilku lat. Jeszcze mieszka tam kilka rodzin. Od strony historycznej, na warszawa1939, brak danych .
W niemym proteście, drobnym gestem sama odsłoniła ślad swojej warszawskiej tożsamości - spod warstwy tynku ujawniła pierwotny numer:



Bardzo poruszający ślad po największej wolskiej ulicy
i jej poplątanych losach.


..........

W bramie charakterystyczne dla stolicy żółte płytki.
Ich rewers jest znakowany literami "DL" i gwiazdą Dawida.
Pochodzą z fabryki Dziewulski i Lange w Opocznie.





W podwórzu ślady wymierającej cywilizacji:
kapliczka, zdziczałe mury, zdziczałe koty,
i zabłąkany krążownik Imperium.






A to wszystko niemal w centrum Warszawy.