Pokazywanie postów oznaczonych etykietą majdrunki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą majdrunki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 stycznia 2016

Wizualiza


Tak. Jest to problem. Wizualizacje sprawiają olbrzymią nieprawdę.

Na przykład deweloper pt. "Ronson", budowniczy osiedla na zgliszczach Fotonu na Skierniewicka/Wolska, w reklamowej wizji oklejającej budowę, zignorował obecność wielkiego biurowca po Fotonie (Wolska 43).
Zamienił go w półprzeźroczystą, lewitującą fantazję - w "Malewicza na Wolskiej tle". Właściciele apartamentów z widokiem na północną stronę mogą się poczuć zaskoczeni.

Biurowiec to obecnie szkoła wyższa o nazwie AlmaMer Szkoła Wyższa. Podwyższa m. in. w ekonomii, podróżach i kosmetologii. A ponieważ szklanka jest zawsze do połowy jakaś, to może bezpośredni kontakt ze ścianą uczelni podniesie lokatorom północy poziom edukacji w w/w dziedzinach? Może to jest gratis od dewelopera?

Złodziejstwo prawdy jest złe. Jakby tego nie patrzeć i wizualizować.

czwartek, 13 czerwca 2013

Polityka lokalowa

Inwentaryzacja "ekranów śmierci" wolskiego ZGN. W zeszłym roku nastąpił pogrom najemców i wiele witryn spłynęło żółcią. To tylko wycinek kolekcji, bo takich punktów było znacznie więcej.

Nie wiadomo o co chodzi, więc chodzi o chciwość. Wuala!

 

 

poniedziałek, 20 lutego 2012

W ściemnościach


To nie ma wspólnego z holenderskim filmem, bo zabolała nas wyłącznie cienkim chwytem, małym druczkiem manipulacja. 
Jaki "Oscar®"? jaki "najlepszy film"? Przecież red karpety 84th mitingu AA® rozwiną się dopiero 26.02 o 5:30 p.m., PT/ 8:30 p.m., ET/GMT -5! Trzeba lornetować te bilbordy, żeby dostrzec małego druczka?! żeby prawdę nominacji wyłuskać?.. Dłubią ostatnio przy tych osca®owych filmach niesłychanie. Niedawno jeden rozgłoszono "geniaalną komedią", teraz następny jest tym, "który zachwycił świat w ciemności", z noktowizorem.
Pewnie dlatego szanowni prawnicy szanownej Akademii zza ouszeanu czepnęli się naszego Oskara Kolberga i chcą mu odebrać imię.
Odwet.

A A. Holland życzymy i tak tik-tak wszystkiego najlepszego! Temat holocaustu to potencjalane zwycięstwo w konkursie dywanowym.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Jest jeszcze jeden plakat, który nas ostatnio zdumiewa i przestrasza.
Krzyczy "Oto jestem!" (słuchacze  pewnie go widzieli, także nie załączamy slajdu). To narodowy stadion robi radosne "a, kuku!", z prawego brzegu flagami rozkwita.
A, kuku urwa, odkukujemy z brzegu lewego.


wtorek, 7 lutego 2012

WMT +0:00


Gogle grzebnęły w czasie, więc przypomniała się nam sekwencja, gdy na Woli panował nihilizm i pełna dowolność interpretacyjna.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Szopeny uliczne




Z pewnością wszyscy się już o to potknęli.

Straszył też w 2010. Huczał, buczał, preludiował mazurkami, wisiał wielko-
formatowo, przystankowo, na rokowo, w dresie i na sedesie. Przy tak sym-
fonicznym stratowaniu Szopena, wydawało się, że wszyscy o nim zapomną na wieki.
Wszystko było na dobrej drodze. W zeszłym roku wjechała rockliszta i Skło-
dowska na moście. Szopenowska histeria zniknęła równie szybko, jak się pojawiła..
Jednak w tym roku mają przecież wjechać kibice! Oraz koniec świata!
No i właśnie z tym pierwszym — pozornie odległym od Szopena pojęciem — znowu zaczęło się frymarczenie jego melodyjnym wizerunkiem: na ulice wyskoczyły europlakaty na sportowo.

Nasze pierwsze wrażenie było mocnym wrażeniem zdumiewającym. Myśleliśmy, że ktoś mu złośliwie wydrapał ślepia, jakiś antyfan z postrocz-
nicową traumą. Ale nie! spojrzenie psychola po lobotomii było fabrycznie wydrukowane!

Równocześnie nadciągnęły eurolodówki. Na nich to samo, plus — dla akompaniamentu — dodano mu równie zasłużoną paradę dziwolągów: Marię, Mikołaja i Serenę. Czyli pod kibiców wyprztykano całą pulę ekspor-
towych celebrytów; z Janem z Czarnolasu, czy Piłsudskim w krótkich gaciach nikt by się nie kusił na zimną fantę i — w dalszej perspektywie — mecze.
Zapomniano tylko o dodaniu muzyki, np. części II-ej sonaty fortepianowej, przy otwieraniu drzwiczek.




Jednak, dramaturgię dostatecznie podkreśliła powiewajaca w tle bryła Koloseum i zabawa w orzełka i reszkę, która odbyła się w międzyczasie: wyszedł w miasto bezorzełkowy, z figowym korkotrampkiem zasłaniającym pustkę, a jak się problem przegryzł, to dodrukowano ekskluzywną serię Fryderyków z orzełkiem.

Najdziwniejsze w tym smutku jest, że wykonał go Trust-Truściński Przemysław, który zawsze trzymał się dość stabilnie (kiedyś go mocno chwaliliśmy na łamach).

Najsmutniejszy i tak musi być prof. Tomaszewski Mieczysław.
Ciekawe, jak to znosi?

sobota, 10 grudnia 2011

Vystraha


Czyli izimany na Skierniewickiej. Wystarczy, że ktoś się o powyższą skrzyneczkę oprze/otrze chytrze, nastąpi elektryczne przebicie, a wtedy już może żądać wielomilionowego odszokodowania, bo nie zroumiał vystrahy. 
Przy okazji: czy ktoś ze słuchaczy widział już takie naklejki? Jeszcze w miarę uzasadnione byłyby na Pradze. Ale na Woli, czy w innych dzielnicach?..

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Karczemne banialuki


Obserwatorzy kategorycznie dementują pogłoskę o wyjeździe Szopena
w karczmie!
Została rozpuszczona w 1997 roku przez Karola Mórawskiego w Leksykonie wolskim, utwierdzona naukowo przez Antoniego Lewandowskiego
w Zeszytach wolskich (nr 2 2000 r.) a nastepnie podchwycona przez miliony blogerów pielgrzymujących (w tym i redakcję) do Tablicy na Połczyńskiej 56.
Szopen wyjechał przez karczmę, owszem, ale wszystko na to wskazuje,
że przez: a) "karczmę żółtą" (kiedyś Wolska 129), b) "karczmę chrzanowską" (obecnie ujście Lazurowej w Połczyńską).

Po prostu, w okresie szopenowskiego odchodźctwa na trakcie kaliskim (obecnie Wolska/Połczyńska) we wskazanym miejscu żadnej karczmy (a tym bardziej — jak twierdzi Lewandowski — punktu Poczty Saskiej KP) nie było.
Aby unaocznić, wyświetlimy frgm. mapy z 1836 roku (to jedna
z pamiątek zza wschodniej str. sieci):

Mapa w oryginale.
Mapa zaobserwowana.


INSTRUKCJA PATRZENIA:
W oryginale, miejsce, gdzie powinna stać pożegnalna karczma pustką zionie (to środek mapy, nad napisem Jelonek/Елiонэкъ).
Na mapie 2-giej zachwyca nas czarna kropka w miejscu Połczyńskiej 56
i czerwone punkciki z oznakowaniem potencjalnych pożegnaczy: karczma chrzanowska/Кар. Хржановска (3), miejsce opisane jako дор. казармы (дорожные казармы) (2), czyli coś w rodzaju check-pointu, wojskowej przydrożnej strażnicy i wreszcie (1) karczma bez nazwy przy wylocie
z Chrzanowa.
W tle, dla urody i lekkiego uwspółcześnienia, przebłyskuje mapa WIGu
z 1929 roku.

Nie rozpedzając się zbytnio w polemikę z informacjami zawartymi
w publikacjach obu wstępnych panów (przemieszania "karczmy żółtej"
z "żelazną", napoleońskich legend z "licznie zgromadzoną młodzieżą" — pomieszania totalnego — kto chce, niech sięgnie po oba txty) uściślimy nasz typ lokalizacyjny szopenowskiego pożegnania. Nasz typ to poczciwa "żółta karczma" z Wolskiej 129!

Oba fotochromy pochodzą z ekskluzywnego — ręcznie kolorowanego — wydania "Wola ongi i dziś".


Wg. relacji, pożegnanie kompozytora odbyło się "w karczmie za wolskimi rogatkami", "na Woli" lub "w pierwszej karczmie za wolskimi rogatkami"(a nie "w Chrzanowie", "za Wolą" lub "3,23 km za żółtą karczmą"). Wg. opisów "żółta karczma" stała w tym miejscu jeszcze od czasów elekcyjnych, a to, że stała też za odchodzenia Szopena i była najbliższą knajpą za rogatkami potwierdza mapa 1836. Poza tym, była faktycznie "słynna", jak stwierdziła "Wola ongi i dziś", bo tutaj gen. Krukowiecki 7 IX 1831 r. wypertraktował u felmarszałka Paskiewicza akt kapitulacji *).


Po karczmie z Wolskiej nie zostal ślad.
Ostatni jej obraz odnotowało ortofoto (to ten mały budynek w podwórzu, rownież nieistniejącej, kamienicy) oraz poniższe zdjęcie.


Teoria pocztowa Lewandowskiego miałaby sens, gdyby poparł ją jakimkolwiek źrodłem.
Karczma była na Połczyńskiej (i prawdopodobnie faktycznie w miejscu szkoły), ale na mapach została zaznaczona dopiero w 1838 roku.

Oczywiście całe to zamieszanie emituje Ordon z Baterjki, bo ciągle miasto Warszawa nie może się zdecydować jak miał właściwie na imię ten Julian, który się dla niej wysadzał (może Elvis?).
To na razie tyle w tematach karczmnych. Powrócimy z mapą przy innej okazji. Jednym słowem: Omijajcie Tablicę!


__________________
*) Wg. relacji zamieszczonej w "Bitwie warszawskiej w dniu 6 i 7 września 1831 roku" Mierosławskiego była to regularna awantura.