poniedziałek, 20 września 2010

35. gtwb (o lubieniu)

Co lubię w moim mieście? Zależy, w którym moim? - w tym, w którym mieszkam, czy w tym, które lubię.
Bo w tym, w którym mieszkam lubię gołębie.
Od pewnego czasu przeprowadzam nad nimi drobiazgowe eksperymenty parapetowe.



I jeszcze paru bonusowych gołębi uchwyconych w trakcie ostatnich obserwacji.


Nalot na parapet po dawkę "szczęśliwej papugi" (hapipapugi, jak mówi Aniołek; 1,30 zł w Tesco), potrawy zdecydowanie preferowanej przez obiekty poddawane eksperymentom.

W trakcie konsumpcji. (Proszę zwrócić uwagę na obiekt w dalszym planie, wycofanym na z góry upatrzone pozycje).

To parapetowy gangsta, skrajnie nietolerancyjny wobec współkonsumentów. 
Niestety, nie mogę sobie teraz przypomnieć jego ksywki (ma ją wytatuowaną na karku).

Jeden z obiektów sugeruje, że już nadszedł czas na eksperymenty, bo inaczej zaraz padnie z niedożywienia. Na szczęście, szyba w gabinecie doświadczalnym zazwyczaj jest na tyle brudna, iż mogę udawać, że nie zauważyłem tego typu sugestii.

Rudolf. Podwórkowy odmieniec (w tym roku pojawiło się zadziwiająco dużo rudawej młodzieży)

Batman.


15 komentarze:

  1. Ten drugi wygląda, jakby mu coś uszkodziło skrzydełko.... może kot?

    OdpowiedzUsuń
  2. Też myślałem, że to jakaś masowa gołebia umieralnia, ale wszystko z nimi było okej, po prostu się opalały.
    Cała sekwencja wyglądala tak: radosna kąpiel w kałuży, szybki przelot na gzyms i wylegiwanie z rozprostowanymi rękami. Nigdy nie widziałem gołębia leżącego plackiem. Myślałem, że potrafią tylko chodzić i latać.

    Gołębie są dziwne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gołębie na odległość może i są urokliwe, ale jako że jestem zdecydowanym wielbicielem pomników, ze względów oczywistych nie przepadam za gołębiami, które w pewnym sensie także lubią pomniki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha, dla mnie ostatnie zdjęcie rulez.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obserwacje bardzo interesujace, porzadnie opisane i bogato ilustrowane, dziekuje!:)
    sad.a.5 czyli Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  6. Superowe jest ostatnie zdjecie. Co do gołębi, to nie przepadam, bo z mojej ulubionej rudery obserwacyjnej wygoniły pustułki, które obserwowałam. Tyle ich było, że nękały parę pustułek tak dłuugo, że się przeniosła grze indziej. Smutno... :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam dziwny jestem i ani gołębi ani pomników specjalnie nie lubię. Są częścią miasta, i tyle (jak dla mnie).

    OdpowiedzUsuń
  8. Gołębie są zdecydowanie niedoceniane!
    @Melarosa - gołębie wygoniły pustułki? To może to były pustułki-anorektyczki, albo gołębie-ninja? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Są fascynujące i potrafią nieźle zadziwić, o ile poświęci się im trochę uwagi.
    Większość miejskiego ptactwa jest niesamowita. Żeby przetrwać, rozumki im się przeflancowały w specyficzny - szczurzy - rodzaj inteligencji. Miejskie życie ma olbrzymi wpływ na ewolucję międzygatunkową ;)

    I też się trochę dziwię pustułkom, że spękały przed gołebiami..
    Z drugiej strony, gołębie faktycznie mogły mieć liczebną przewagę. To tak jakby dwa samotne myśliwce miały walczyć z całą flotą powietrzną. Wynik będzie oczywisty.

    OdpowiedzUsuń
  10. slyczne ptaszki. Ale ja tam wolę wróbelki :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)
    A gdyby ktoś chciał wesprzeć eksperymenty, prosiłbym o wysłanie mejla z torebką hapipaugi lub - w ostateczności - skórkami od chleba.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie napiszę, że nie lubię gołębi, bo nie byłaby to prawda, ale ze nie lubię posranych parapetów, aut, kołnierzy - to tak, napiszę;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Moje gołębie są nauczone załatwiać się do kuwety. Srają te inne - zamiejscowe.

    OdpowiedzUsuń
  14. Powinieneś to opatentować;)))

    OdpowiedzUsuń