czwartek, 6 października 2011

Urna wspominkowa

Przenosimy się teraz w niesłodki rok 2010, w późną jesień listopadową, gdy na ulice wyległy gromkie twarze.


To było ich ostatnie najście przed tym teraźniejszym. Wybory były lokalne, bo samorządowe i zewsząd agitowały na nas proszalne oczy: z murów, przystanków, śmietników, drzew i latarni. Niektóre spojrzenia szybko pospadły, inne wraz z upływem czasu wykoleiły się degeneracyjnie.
Garstka najtwardszych przezimowała i dopadła wiosny.


Moment akurat sprzyja refleksjom na tematy urne, zanurzmy się więc w analizę archiwalną. Przypomnijmy sobie wyborczą celebrację i degeneracje, zanim nadejdzie dziewiąty X i niektórzy będą wrzucać.

Rozpoczynamy kandydatem, który lekko się zachiwał już następnego dnia zasadzeniu. Hasłem Marcina Hoffmana z PO było: "Zdrowy rozsądek z Naszej WOLI. Z dala od polityki". Wszedł z nim do Rady Warszawy, gdzie jest na tyle oddalony, że nie wykazuje się żadną aktywnością (z wyjątkiem podwyżki biletów).


Kolejny, Paweł Pawlak z SLD, zdemorfizował się metaforycznie. Otworzył furtkę hasłem "WOLA zmian", teleportował się nim do Rady Dzielnicy i umocował się w niej jako v-ceprzewodniczący. [Jego krótką ekspiację nt. przetargu Hrubieszowskiej 9 można sobie zerknąć tutaj, zaś interpelację
w sprawie psich kup tutaj].



Sylwester Paweł Sieradzki z PiSu wszedł nigdzie. Jego motto podzieliło 2% wyborców. Być może z powodu degradacji monochromatycznej (inspirowanej znanym i lubianym porzekadłem prezesów).


Również Marcin "Zdrowa WOLA. Z dala od polityki" Wąsowicz z PO wypadł z konkursu. Wola jest chorą dzielnicą i jego wizję podzieliło tylko
3 procent. Pomimo, że dotał do mrozów, degradował się bardzo nieznacznie.




Następny kandydat, który doszedł donikąd: Sylwester Hojczyk (PO; 4.23 promila). Niestety, jego hasło nie utkwiło nam w obiektywie, ale z pewnością konczyło się na "z dala od polityki"(tak deklarowali wszyscy Peowiacy). Oprócz tego, miał piękny, choć dramatyczny, rozkład.



Robert Skrobski. Również nie chwyciliśmy brzmienia hasłowego. Startował w wyścigu do RM, ale nie stanął na podium bo miał prawie dwa promile. Był wolskim radnym z poprzedniego wybierania 2006. Degenerował się bardzo szlachetnie — kolory blakły mu aż do wiosny.
To właśnie jego oku badaliśmy dno.


Mrok oświetlał rownież twarz Michała Serzyckiego z PiSu. Ta dyskretna strategia doprowadziła go na krzesło Miejskiego Rajcy. Walczy tam z tirami i ujmuje się za lokatorką Krystyną. Jest też bardzo zdyscyplinowany — był na niemal wszystkich sesjach Rady. Za poprzedniego samorządzenia zastępował burmistrza Woli. Poza tym, podobny jest do jednego Kijaka Roberta. Nie spostrzegliśmy mu żadnych oznak zmienności, bo zawsze nasze spojrzenia spotykały się w zmroku.


Dwóch ładnych chłopców z PO: dwójeczka — Czaykowski, trójeczka — Hać. Zachęcali karcianymi trikami i ręką przy buzi. Obecnie rajcują. Pierwszy niezauważalnie w Radzie Miasta, ten ładniejszy — Woli.
Nie zauważono oznak kosmetyki degeneracyjnej (jedynie wiatr ich czasem potargał, bo wieszali się też na latarniach jako chorągiewki).


O Radę Miasta bezskutecznie dobiegali się dwaj lewicowi sojusznicy, Andrzej Wawrzak & Jakub Zamana. Zdegenerował się okrutnie tylko ten młodszy, bo wystartował z omyłką zecerską (w okrzyku bojowym "zwykłych ludzi" uciekł mu "igrek").
Jednak wciąż pozostają w prominencji, bo Andrzej "Czas zmienić Warszawę" jest członkiem zarządu Sojuszu dystrykt Wola, zaś Jakub wiceprzewodzi jego dzielnicowej Radzie oraz Federacji Młodych Socjaldemokratów (odpowiada za całe Warschau).





Ludwik "fryzjer" Rakowski startował
w konkursie do Sejmiku Mazowsza, gdzie osiągnął pułap Przewodniczącego. Wspiął się na niego
z przełomowym oksymoronem na ustach,
pt. "Nowoczesne Mazowsze".
Amorficznych zmian w obrębie twarzy nie stwierdzono. Jedynie jakieś nieżyczliwe
i nienowoczesne dłonie sabotowały Rakowskiemu numery.

Kończymy ten odcinek "Wspomnień nad urną" twarzą początkową, zimową. 
Marek Backiel z SLD na krótko przed tym zanim został zasypany śnieżką, wkroczył już w ciepła Radę Dzielnicy. Radzi tam w stylu o podobnym natężeniu jak rajca mecenas Czaykowski.


Jednocześnie lewą połówką przeźrocza anonsujemy kolejną, tym razem, bardzo przyjemną część urny, w której wystąpią wyłącznie spojrzenia żeńskie. Poza tym, demorfizacje i kosmetyka będą
tam odgrywały wiodącą rolę! Stejtjun!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz