Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozum. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozum. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 kwietnia 2013

Hommage à K.


Katastrofa rośnie nam jak na drożdżach — ma już 3 lata!
Z okazji urodzin, skrótowy omaż dla upłyniętego, wymaz zapisów z czarnej skrzynki biało-czerwonej.


Gdy sięgamy się w tamte trzy lata temu, to leżymy na oddziale z okazji neuronów. W zdarzenie patrzymy pod kroplówką i na papierosach.
Vłala.



Całe szczęście, że sukcesywnie wzrasta liczba osób, które przeżyły.
Za rok będą to już 4 osoby.


niedziela, 11 września 2011

9/11


Początek końca beztroskiej cywilizacji, jakby nie patrzeć..

piątek, 2 września 2011

Konserwanty po wolsku




... Czyli będzie znowu o rzeźnictwie.

Właściwie, to powiniśmy dać tytuł "PIEKŁO", żeby zamknąć sagę o św. Wojciechu trylogicznie (ku pamięci: sagi część pierwsza — NIEBO, cz. druga — ZIEMIA, plus mały bonusik czasownikowy).

W zeszły piątek poszliśmy spojrzeć w postęp renowacji fasady kościoła, bo po zeszłorocznej renowacji nawy głównej przeniosła się na nawy boczne. Przede wszystkim chcieliśmy zobaczyć co się dzieje z  inskrypcjami na cegłach. Z jaką czułością i pietyzmem zostały potraktowane przez zakolegowanych rok temu konserwantów. Rozmawialiśmy z nimi o tym wielokrotnie — że są niesamowite, wręcz pomnikowe, mówiliśmy też o śladach po pociskach — że groza, świadectwo, metafizyka, że kościół św. Wojciecha odegrał wyjątkową rolę w powstaniu, i że takie ślady to kategoria nietykalna, że zawsze trzeba je zostawiać.
Mieliśmy jednomyśność pryncypialną.

No i jest zwykły poczwatkowy, przedsobotni piątek, piątek przed ostatnią niedzielą kamienicy Wolska 6:


Dla porównania ten sam fragment przy prawym, bocznym wejściu rok temu:


A tak wyglądały nasze wściekle czerwone i równie sterylne jak te cegły po renowacji spojrzenia w zachodni profil Wojciecha — w ten którego wojna najbardziej pokancerowała:




Niemal wszystkie ślady po sierpniu '44, cała ta namacalność czasu, a — w przypadku Woli — jego szorstka i dojmująca struktura została zaprawiona zaprawą lub cegły zostały wymienione na nowe. To było jedno z kilku miejsc dzielnicy  (może dwóch, 3-ech w tej chwili), na których pozostały ślady po egzekucjach określanych jako "rzeź Woli".

Nie przetrwała również prawie żadna inskrypcja wyświetlona w "Ziemi". Większość napisów znajdowała się przy tych właśnie odnawianych, bocznych wejściach. Nazwiska, inicjały, zapiski — wszystko elegancko zczyszczono i rozstrzelano zaprawą z dodatkiem gustownego pigmentu.

W tej chwili jest ostatnia szansa, żeby zobaczyć ten najmocniejszy z napisów "30.IX.1944, Kapitulacja Warszawy". Znajduje się w jedynym zakątku, który się ostał — przy lewym wejściu. Od piątku konserwanci wyhodowali tam już rusztowanie, także należy się śpieszyć! 
(foto z wczoraj).

W całości, kościół wygląda jakby złapał ospę wietrzną, morowo-napowietrzną, kolorową. W dodatku tam są nieregularnie wypalane cegły, które każdą z nich czyni wyjątkową, można je oglądać jak odrębne obrazki (lub kadry ze starego filmu). Zaszpachlowanie dużych ubytków jednobarwną łatą kompletnie rozbija cały ten cymesik, subtelne wibracje zestawione są z kopem prostym z partyzanta. 

To jest początek elewacji konserwacji, kilka lat temu, gdy ślady zalepiano cementem. Tyle, że wtedy znikęła tylko ich mała część, teraz — niemal wszystkie.

(Przy okazji uprzejmie prosimy o wsłuchanie się w piękną melodykę tych cegieł).
Grunt, że jest równo i schludnie. Można wierzyć w Słowo na nowo.

+ łatka dewibrująca inspirowana
motywem patriotycznym
i równo zaprawione ślady po pociskach.

XXX

Tak ma wyglądać konserwacja? Przecież to skrajny przykład jakiejś gigantycznej dyslokacji intelektualnej, jakiegoś zaburzenia hormonów spostrzegawczości i istoty własnego zawodu: szacunku do czasu przeszłego. 
Konserwanty powinny chyba chronić, mężnie bronić i pomagać potrzebującym? Wyczucie mieć jakieś... A nie przelatywać szybko karczerkiem, chlapnąć łatę cementem i liczyć utarg.

Sprawa z kościołem św. Wojciecha jest na tyle poważna, że nawet tamtejsze zmutowane anioły opuściły stałe zajęcia rzygaczy fasadowych i zstąpiły smugać przygruntowo.


XXX

Mamy do siebie wyrzut, że nie dopilnowaliśmy, żeśmy kolegom zaufali pochopnie, że księdza dobrodzieja za mało dobiliśmy dobitnie słowem jasnem i szlachetnem, że z szefem ochroniarzy zabytków za mało intensyfikacji było.. 
Teraz jest teraz (czyli teraz jest już za późno).

Może jakaś odsiecz kawalerii nastąpi, że trąbkę do ataku usłyszymy w ostatniej sekundzie, żeby chociaż została ta inskrypcja kapitulacyjna. Spróbujemy pomejlować, zapielgrzymkować, wypuścić pokrakę, samospalić, dokonać komuś cudownego objawienia itepe..


Tak czy siak — jak głosi reklama przed kościołem na Wolskiej — stejtjun
w komunii!
 Jak nam przejdzie emfaza i zacietrzewienie będziemy pogrążać tą audycję dalej!


czwartek, 16 grudnia 2010

Piramida strachu

Redakcja boi się ostatnio tego:


Sam opis wystarczy, aby redaktorki pierzchały w mgnieniu, w przerażeniu, pod biurka z efektem gęsia skórka.
Jeszcze nie odważyły się tego obejrzeć. Strach potęguje obawa, że się rozczarują (lub złe pomiesza im rozumy).

środa, 16 czerwca 2010

Ryciny neurologiczne vol. 6

Rozumy w rycinach ponownie w akcji.

Dzisiejsze opowiadają o rozkładzie podstawowych wartości na rzecz błyskotek oraz o alternatywnym - zdrowym trybie życia bez telewizora i batoników bajecznych, z paczką fajek w zasięgu ręki.


wtorek, 1 czerwca 2010

Ryciny neurologiczne vol. 5

Rozumy poczuły się trochę zaniedbane, także w ramach kupletów i oddechu od warkotu buldożerców niech trochę sobie pokłapią.

Poniższe ryciny kłapią o przebiegłości czasu jako immenentnej cesze motoryki ciszy jego mechaniki.


piątek, 14 maja 2010

Ryciny neurologiczne v.4

Rycina kolejna: o złożoności tematyki tajemnic i wróżeniu z fusów.

czwartek, 6 maja 2010

Ryciny neurologiczne v.3

Kolejna rycina o przygodach mojego rozumu.
Opowiada o otwartości na wartości, odpowiedzialności w miłości
i o nicości.

Poproszę o obraz!





+  w ramach fonii leci np. ten kawałek z animacji o misiach 

Ryciny neurologiczne v.2

Tym razem mój rozum w ruchu. Eksperymentalnym (wersja alfa 0.05) i - w odróżnieniu od pierwszego wycinka - pełnowymiarowym.

Poproszę o rycinę...





+  w podkładzie muzycznym można sobie podłożyć co kto lubi.

środa, 21 kwietnia 2010

Ryciny neurologiczne v.1

Tym razem to też znowu ja o mnie z głową :D
W szpitalu było fajnie. Poznałem wiele fajnych koleżanek i kolegów, zebrałem bagaż fajnych przygód i doświadczeń, moja pani doktor była dla mnie fajna.

Oto pierwsza z serii szkicowych rycin magnetycznych, które powstały pod kątem precyzyjnej, stereotaktycznej operacji na mojem mózgu.

Neurochirurdzy bardzo rzetelnie przygotowują się do każdego zabiegu. Najpierw robią dziesiątki szkiców w ołówku lub we flamastrze, potem konkretyzują obraz danego mózgu rytując w miedzi lub drewnie - aż do finalnego modelu 3d z plasteliny.
Mając model, ćwiczą na nim dopóty, dopóki nie będą mieć stuprocentowej pewności, że podczas operacji na żywym organiźmie nic im się ześlizgnie lub pogubi. Przy tak profesjonalnym przygotowaniu sam zabieg jest już czystą formalnością: prowadzony pewną, kochającą ręką, z uśmiechem w ustach, maseczką na twarzy...

Każdy szanujący się szpital posiada wyspecjalizowaną komórkę drzeworytników, miedziorytników i magnetorytników.

Poproszę o pierwszy slajd.


cdn.

niedziela, 4 kwietnia 2010

Rozum w dezabilu

Ekstremalnie i uczciwie...
...czyli przygody kulinarnej ciąg dalszy, czyli móżdżek w sosie własnym, czyli ja przekrojowy (ze wszystkiemi niedoskonałościami i w krasie).


+ wersja non-camerowa

+ Seans specjalny: NON-camera extra! (technicolor!) 



Smacznego :)


ps. gdyby na sali był przypadkiem jakiś super wybitny radiolog (typu Sława Światowa) prosiłbym o sugestie w temacie rozpoznania wyżej wyświetlonej rozumu usterki, albowiem istnieją rozterki i rozbieżności, straszności, armagedony..
Zresztą wszystkich widzów serdecznie, świątecznie zapraszam do sugerowania, diagnozowania i myślenia! Za największą trafność w rozwikłaniu lub wyjątkową brawurę nastąpi nagroda!