Pokazywanie postów oznaczonych etykietą znikawka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą znikawka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 września 2021

Proza pozatorem



Karolkowa 16.  Widoki na koniec miesiąca.


poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Mementos mori.

Nowa seria Mementosów: Black. Ostatni krzyk oddychania.

niedziela, 8 marca 2020

Zniknęła jezdnia ul. Górczewskiej



Transparenty z komunikatem o zniknięciu leżą dramatycznie porozrzucane na różnych odcinkach Górczewskiej.


Z zamieszania natychmiast skorzystały tabory wiosennych Cyganów oraz cyrkowcy z Intersalta, już niemal od 30 lat pozbawieni możliwości robienia fikołków i tresury pudla (zazwyczaj robili to na Wolskiej lub na Towarowej).


Obozowisko zaparkowało w okolicy ul. Syreny i jak się poprosi, to chętnie powróży i pokaże sztuczkę. Cyganie chodzą w białych kaskach, tak że dość łatwo na jakiegoś trafić. Cyrkowców lepiej o nic nie prosić, bo zamienią nas w tresowanego szczura lub w małpkę cytrynówki. Zrobili się nerwowi od fiaska czasu Intersalto.




Intencyą drogowców było wskrzeszenie dawnej, proekologicznej, drogi na Górce, jednak teraz, bez jezdni, może być trudniej. No dobrze, rzekłby ktoś, ale droga już jest i drogowcy się przy niej bardzo, ale to bardzo namęczyli. Spokojnie więc można by ją zostawić jako droga piechotna lub rowerowa (lub "techniczna", jak to się teraz zwykło wołać). A wtedy już tylko pozostaje mały kroczek – dostosowanie do wyzwań które niesie ze sobą epoka metra – przerobienie pobliskiej Kolonii Wawelberga na wielopoziomowy parking. Kierowcy dalszą drogę do sądu na Kocjana, czy Górce, przemierzaliby pożytecznym, zdrowym pieszo (kardio + masa).



JEDNAK JEŚLI KTOŚ ODNAJDZIE JEZDNIĘ, niech z łaski swojej, vær så snill, odniesie ją do najbliższego punktu skupu lub na Olimpię.

środa, 4 lipca 2018

Chwila ostatnia


Adres Ogrodowa 31/35 burzony budynek z Bauhausu i z nieomal przedwojennego modernizma lub taki, co gdyby był sklepem meblowym,
to by go przeniesiono obok Pałacu Kultury. Ostatnim jego zajęciem był klub Chwila prowadzony przez znanego potomka popularnego muzyka ze słynnym nazwiskiem pisanym przez samo ha – klub bardzo potrzebny na zdekomunizowanej, bezklubowej, biurowej, zatrutej chemią i alkoholem, wiecznie pogrążonej w deweloperce i planach zagospodarowania Woli.


Na Ogrodowej mieściły się także różne siedziby, w których siedziano
i zajmowano różnymi rzeczami. To właśnie tutaj gruntowała swoje miejsce firma Sveina Gunnara Endresena – Norwegian Engineers and Architects As. Była też jedna studnia fotografii (Studnia "Cukry") oraz foto-galeria pn. "Stara drukarnia".


Jesteśmy tam na chwilę przed wyburzeniem dużego kalibru, a w dalszej perspektywie przemianą w Dom Developmenta na 170 magicznych izb lokalnych. To jest prawie ten sam moment, że gdyby na "Chwilę" spadł pocisk z moździerza 600 mm, wystrzelony w 1944 roku z parku Sowińskiego
i gdy już pizgnęło, wyrejestrował/ zanotował to swoją Leicą "Kris" Sylwester Braun, powstaniec – amator fotografii.

Jeszcze bardziej przedtem z adresem Ogrodowa 31 był związany Mietek Wajs (dentysta), panowie Sterling & Szapiro mieli tam skład sklejki i fornirów, zaś Gustaw Posner (i S-ka) fabrykę taśmowo-szmuklerską ("nie masz szmuklera nad Posnera"). Pod numerem 35 Aron Jeleń miał zakład ślusarski (znane powiedzenie o robieniu z kogoś jelenia w ogrodzie), a pani Gołda Szyldkraut handlowała koszerną wędliną zaś. (*



Szanujmy się chwile, bo tak szybko kończą!

Na koniec chwila zadumy z ruską muzyką w tle. Włala!
__________
( kraut z niem. zioło, marihuana czyli pani Szyld Maria [przyp. tłum.]
Żarcik taki sobie, na niepoważne leżakowanie wpszeczkolu co najwyżej 
[przyp. suflera]

wtorek, 19 czerwca 2018

Koniec nowoczesnej


Przy ul. Siedmiogrodzkiej dobija się końca rozbiórka budynku, który pamięta jeszcze czasy nowoczesnej techniki, a na dodatek przedostatniego ostańca ostanego się po zakładach Unitra w rejonie walk zdominowanym głównie przez Zakłady Radiowe Kasprzaka.


Kasprzak rozmienił się na banki znacznie wcześniej, więc właściwie nie stanowił już większego zagrożenia. Tera została się jeszcze jeno jedna zbłąkana Unitra na ul. Kolejowej i po jej likwidacji będzie można wreszcie ogłosić Wolę dzielnicą wolną od nowoczesności oraz od przyszłości (z niem. modernfrei, zukunftfrei).


W trakcie rozbiórki, z właściwym sobie wdziękiem reklamuje się grupa muzyki popularnej Die Antwoord (z wokalistką o niepoważnym, mało dorosłym głosie, w sam raz na koncert w Krakowie) oraz mocno groźny, mroźny, Ajsti, joł, Ice-T z murzyńskim zespołem rapującym Body Count, weteranem obrażania słuchacza, odzierania z hańby i używania brzydkich wyrazów w trakcie śpiewu. O pozostałych muzykach z plakatu zaśpiewamy kiedy indziej.


Za to w tym samym czasie, na przeciwko, po drugiej stronie ulicy, przez nikogo nie niepokojona firma z Gie na plecach (jak Gudlukinstudioł) smaruje na płocie zajezdni laurkę dla Tramwajów Warszawskich.
I kto za to płaci? Trzeba koniecznie zawiadomić gubernatora!

Stejtjun, joł! 

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Sobotni strażak

Wolska 54/Płocka 20. Pożar budynku d. fabryki makaronów, podpalonego 3 czerwca w południe.

sobota, 4 lutego 2017

Bez bzu

{suplement ogrodowy}
Bzy padły. 150 lat bziej tradycji na tutejszym gruncie poszło się jechać. Wbrew poprzednim donosom bzów nie oszczędzili drwale.


W maju nie będzie wonności przed Pedetem. Nie będzie zakochaja się we na Woli, ultrafiolet Hoserów tu się nie wybarwi, "Cud wolski" goździk też się nie wyrośnie, bo bez bza-lilaka to już się nie uda.


A wszystko ścina się w tych trudnych momentach, gdy alarm smogowy przełamuje kolejne dawki,  ludzie w maskach, brzydka pogoda, brak biletów komunikacji i tlenu. Czy to naprawdę słuszny pomysł, by deflorować szatę
i odchodzić od fotosyntezy?

Z całego ogrodu zostało 10 drzew (plus jedno uschnięte). Bzy-lilaki, goździki, tulipany zaorane. Wyorano nawet słup ten trakcyjny, ścięty, gdy batalion zmarłego 5 stycznia b.r. generała "Gryfa" bronił pobliskiego Młynu Michlera przed rzezią Woli, co się nie udało, lecz o czym powstała piosenka i pamiątkowy głaz na Wolskiej 40.


I co na to Arcypiskup?
Co na to ślizgawka przy Urzędzie?

czwartek, 26 stycznia 2017

Reklama jest srebrem


Na nogach ugiętych smogiem kołujemy się wstecz Towarowej, aby na rogu Srebrnej spojrzeć wieeelką reklamę mieszkania przy M (od 31m).

Jak widać Ronson wyszedł już z getta zapyziałych, podtrutych uliczek Woli i reklamuje swoje przedsięwzięcie nieomal pod samym nosem Pałacu Kultury. Niemalże w samym Centrum!
Plakatowa wizualiza nacechowana jest dużą dozą samokrytycznej uczciwości. Oprócz darmowej tżcionki i zwyczajowego ptaka na miasto z pałacem widzimy tam przede wszystkim popromienne, jadowicie wielobarwne kręgi, emanujące się z rejonu mieszkania przy eM. Po prostu M jak madżenta. M z dodatkiem Cyanu.

Sytuacja reklamowa jest o tyle ciekawa, że dotychczasowy Ronson specjalizował się raczej w reklamie małokalibrowej: oplakatował płota przy Skierniewickiej & Wolskiej, a na rogu zakleił atak zombiaków z Solidarności. I już. Dlatego fanom oraz estetom polecamy też kopię dzieła, które od wczoraj można exclusywnie delektować na placu budowy przy Skierniewickiej.


Z pięknych kart historii wolskiej Solidarności. Slajdy, vłala!


Obrazek przed biurem S w 2011 r. W czasie, gdy żyła i walczyła z jednym z nieludzkich rządów.

Twarze sprzedane Ronsonowi w 2015 r. pod reklamę.
Siedziba S. przewieziona na Wolską 46/48 (na przeciwko Citylinka). Gołębie na parapecie, paprotki w oknie.



Ochłońmy trochę na bok od nadmiaru piękna, wróćmy do góry i zauważmy, iż oryginalne płótno dynda pod nie byle w kaszę adesem: to Srebrna 16! 
Ta Srebrna 16! Włada nim Srebrna spółka od Prawa i Sprawiedliwości.
To tam gdzie niedługo stanie 190-metrowy biurowiec, którego plany być może nakreślił sam On!

Na tym kawałku ziemi wciąż trwa właścicielski kocioł. Kiedyś stała tam fabryka kotłów Tow. Akc. Borman i Szwede. Wojnę przetrwał tylko jej budynek administracyjny, który zasiedliło RSW Prasa-Książka-Ruch. Po upadku kiosków Ruchu do obiegu weszli spadkobiercy i miłośnicy prawa
i nieruchomości. Pis uwłaszczył go sobie jako rekompensatę za zbrodnie popełnione przez Robotniczą Spółdzielnię Wydawniczą. Stara się też o niego znany warszawski antykwariusz Mosakowski (przez w "s"), ale ponieważ ma ostatnio złą passę, więc w finale budynek zapewne zostanie na stałe zapisany do partii.
Debiutując w deweloperce, PiS mierzy od razu w niebiosa. Początkowo był plan na 138-metrowy budynek, ale w 2016 r. coś tam magistrat powykreślał, wygumkował i zgodził się na jeszcze wyższy. Jakby coś poszło nie tak, to pomoże bardziej doświadczony kolega Ronson z plakatu.

Tera jeszcze tylko formalność – konserwator wykreśla z mapy zabytków pofabryczny budynek i lada chwila możemy się spodziewać rozpoczęcia prac. Nie oszukujmy się, wiadomo jak jest: Wola to już tylko nazwa. Kto dziś będzie płakał po szwedzkiej fabryce kotłów? Tera, panie, to są takie technologie..
< wyżej 
dotychczas jedyny concept art srebrnego planu prezesa:
dom, spadający w góre samolot, tramwaj, pani w żółtej koszulce.

wtorek, 24 stycznia 2017

Ogród zimowy

Scyklu: Czas drwali.


Armagrodonu ciąg dalszy. Dawny ogród b-ci Hoser, przeszedł w stan ostatecznego przetrzebienia. Zostały mu tylko cztery bzy i kilka drzew.
Czyżby to abp Hoser, któremu niedawno odezwała się zimnica (nabawiona podczas misji w Afryce), leczył się tuż obok – w Szpitalu Zakaźnym – i pogrążony w etyce, rozmyślając in vitro, wyjrzał przez okno, dostrzegając roślinności nieład?..


W każdym razie, dzisiaj wpadło komando drwali w kominiarkach z CChPD (est. 1980), które zmieliło szatę w kilka godzin.  Mieli dżipa i polową sieczkarnię.
Na wiosnę zobaczymy, co z tego wyrosło.


poniedziałek, 23 stycznia 2017

Szklane serce



Dwa tygodnie temu obiegł Wolę głośny brzdęk tysięcy tłuczonego szkła. Słyszący aktywiści od razu donieśli się, że dźwięk musi dochodzić ze szklarni Ulryka na Krystianowie (przy sklepie w parku na drodze na Górce).

Szybko się wyjaśnia, że to tylko sklep konserwuje szklarnie.
Ma zamiar poszerzyć szkło oraz wsadzić tam ludzi i drewno. Natychmiast pojawiający się na miejscu konserwator Michał orzeka, że sprawdzi, czy brzdęk nie narusza. Nie narusza, bo był już z nim wcześniej ukartowany jako fejslifting i okazuje się być zwykłym piecem c.o. z lat pięćdziesiątych.
W ogóle nic złego się nie dzieje. Za to wkrótce będzie tam pieczołowite cafe & artyści, zaś dyrektorka Woli, p. Dagmara już teraz może się ucieszyć, że mieszkańcom tak wszystko leży na sercu i zaprosić ich do pamięci o Ulrichu (pn.-sb. 10.00 – 21.00, nd. do 20.00).

To dobrze, jak jest dobrze.

Przyznajemy, że cała sytuacja nas nie obeszła, bo nie uważamy szklarni. Życie pod szkłem jest smutne
i niezdrowego chowu.
Ale kominy powinny zostać. Kominy zawsze się na coś przydają.